Ten piernik zawsze robiła Babcia Regina. I od niej mam przepis. Nie jest to przepis przekazywany w zeszycie od Babci. Kiedy wyjechałam do USA, Babcia na moją prośbę przysłała mi go przed naszym pierwszym Bożym Narodzeniem spędzanym poza Polską. Do dzisiaj mam odręcznie napisaną kartkę od Babci. I choć ten przepis jest również w mojej "Kuchni polskiej", to najchętniej robię go według przepisu z kartki od Babci, z jej dodatkowymi komentarzami.
Ostatni raz spędziałm z Babcią Wigilię w 1989 roku. Był wtedy i piernik, który ona zrobiła. Babcia siedziała na honorowym miejscu przy stole. Miała czarną sukienkę, sznurek perełek i - choć schowane pod siateczką - to jednak ładnie zrobione włosy. Po Wigilii zawiozłam ją do domu na Żelaznej. Pamiętam jak gaworząc jechałyśmy sobie pustymi ulicami Warszawy; Babcia chwaliła mnie za przygotowanie Wigilii oraz moje zdolności początkującego kierowcy. Kilkanaście dni później wyszłam za mąż, a rok później nie dała się już namówić na wspólną Wigilię - pierwszą po moim ślubie. Choć spędzaliśmy ją u nas, w towarzystwie rodziców i rodzeństwa z obu stron, uważała, że jak na nią to będzie zbyt wiele osób. A potem już wyjechaliśmy. Jeszcze raz spotkaliśmy się z nią w Święta w 2001 roku - na herbatce przedwigilijnej i w pierwszy dzień świąt. Ale nie było jej piernika, bo Babcia już nie piekła niczego.
500 g mąki
250 g curku
250 g miodu (Babcia radzi, że jeśli nie mamy tyle, część można uzupełnić mlekiem lub śmietaną)
150 g orzechów włoskich (Babcia dodała, że może być i skórka pomarańczowa)
5 jajek
2 łyżki karmelu
1 łyżeczka przypraw (goździki, cynamom, gałka muszkatołowa)
10 g sody oczyszczonej
100 g masła
tłuszcz do wysmarowania formy
Formę wysmarować tłuszczem. Orzechy pokroić na drobniejsze kawałki. Przyrządzić karmel (Babcia dopisała, że używa kakao). Masło utrzeć dodając żółtka. Dosypać cukier i dolać miód. Następnie dodać przyprawy, sodę i stopniowo mąkę. Gdyby ciasto było zbyt gęste, dolać odrobinę mleka. Z białek ubić sztywną pianę i dodać do masy. Wlać do formy, wstawić do dobrze nagrzanego piekarnika. Piec około godziny.
Babcia jak widać nie zastanawiała się jak gorący ma być piekarnik - miał być po prostu dobrze nagrzany. A piernik zawsze wychodził jej rewelacyjnie.
No comments:
Post a Comment