W moim rodzinnym domu na wigilię podawano smażone kapelusze grzybów. Kiedyś były to grzyby leśne - prawdziwki. Tak to zapamiętałam z dzieciństwa. Były mięciutkie, ale widać było, że były suszone. Domyślam się, że pewnie były przed smażeniem namaczane, a woda z nich wykorzystywana do różnych specjałów wigilijnych.
Nawet nie wiem kiedy takie kapelusze z prawdziwków zastąpiły kapelusze z pieczarek. I tak już zostało. I zawsze Ala czeka na nie i dopytuje się o nie. I co roku smakują nam najbardziej podjadane po powrocie z Pasterki. Nie żeby w czasie wieczerzy wigilijnej czegoś im brakowało. Po prostu po Pasterce przychodzi druga runda apetytu, zaspokajana tylko kapeluszami.
20 kapeluszy pieczarek (ogonki wykorzystać do innych potraw, np. do farszu do uszek)
2 jajka
bułka tarta
olej do smażenia
Kapelusze dobrze umyć i osuszyć. Obtaczać w rozbełtanym jajku i bułce tartej. Wkładać na rozgrzany na patelni olej i smażyć. Należy je smażyć najpierw dziurką po ogonku do dołu, a potem dziurką po ogonku do góry. Jeśli zrobimy odwrotnie, wówaczas zbierający się w dziurce po ogonku w czasie smażenia sok z pieczarki wyleje na patelnię i będzie pryskać, a to nigdy nie jest przyjemne.
Kapelusze często smażę na kilka godzin przed Wigilią i w ostatniej chwili podgrzewam w piekarniku, bez przykrycia. Dzięki temu skórka na pieczarkach pozostaje chrupiąca.
No comments:
Post a Comment