Kiedy w 1986 roku rodzice pojechali do Szwecji, kupili tam, między innymi, puszkę ze śledziami. Z matiasami, tak bardzo zachwalanymi nam przez naszego rodzinnego przyjaciela. Nie wiem czy mieli ją zjeść na miejscu czy zamierzali dowieźć do Polski, tak czy siak puszka ta dojechała do domu. W czasie powrotnego rejsu promem przez Bałtyk, mama przeczytała w gazecie wydawanej dla imigrantów artykuł o ich trudnościach aklimatyzacyjnych. Jedną z przyczyn była oczywiście kuchnia szwedzka. Jako przykład podawano śledzie serwowane na słodko. Już wtedy mamę tknęło, że ta puszka śledzi, którą wiozą może mieć "ciekawą" zawartość. Komisyjne otwarcie nastąpiło w domu, w towarzystwie powiększonym o przyjaciół. Z napisów na puszce za nic nie można było zorientować się co jest w środku, a lekko różowawa barwa puszki wróżyła jedynie "interesujące" doświadczenia smakowe. Jak się okazało po jej otwarciu, kawałki śledzia pływały w zalewie o jeszcze intensywniejszym kolorze różowym, a w ich smaku dominowała owocowa słodycz. Były to najgorsze śledzie jakie kiedykolwiek jedliśmy. Gdzież im było do naszych polskich śledzi z cebulką czy w śmietanie!!!!!! A że czasy były przedgooglowe, to do dzisiaj nie wiemy jaka była zalewa - obstawialiśmy na truskawkowo-waniliową. 😉
Wiele lat później, niejako za sprawą mojej teściowej, postanowiłam sprawdzić czy śledź podawany w towarzystwie słodkawych owoców może smakować. Jak się okazało może i wcale ta kombinacja nie jest zła. Sałatka przygotowana z dodatkiem rodzynek, śliwek suszonych, papryki i pieczarek jest delikatnie słodko-kwaskowa. Najlepiej przygotować ją na kilka godzin przed podaniem, tak by wszystkie smaki "przegryzły" się.
December 27, 2015
December 26, 2015
Flaki
Były Święta Bożego Narodzenia w 1976 roku. Pierwszy raz w swoim życiu spędzałam je poza domem. Całą rodziną pojechaliśmy na świąteczny turnus do Zakopanego. Wbrew obawom wszystkich, którym święta poza domem nie mieściły się w głowie, było cudownie. Zatrzymaliśmy się w ośrodku wczasowym Wanta, na Grunwaldzkiej. To już prawie obrzeża Zakopanego - stąd było blisko do Kuźnicy i do Doliny Białego. Z okien oczywiście widać było ośnieżone Tatry, z Giewontem na czele. Było zimno, biało i po prostu bajecznie. Do dzisiaj można się zatrzymać w Wancie; choć wnętrza ośrodka się nie zmieniły od tamtych czasów, to oczywiście standard bardzo się podniósł.
December 24, 2015
Gołąbki z kaszą gryczaną i grzybami
Co prawda w moim domu nie jadało się w Wigilię gołąbków, nawet tych postnych, ale zetknęłam się z tym kilkakrotnie. I przyznam, że są one naprawdę pyszne. A ponieważ w tym roku postanowiłam wzbogacić stół wigilijny, to siłą rzeczy przypomniały mi się właśnie te gołąbki. Oczywiście muszą być podane z aromatycznym sosem grzybowym. Zrobienie ich nie jest trudne i samemu można dobrać proporcje grzybów i kaszy, tak by gołąbki nam smakowały. Gołąbkom smak podnosi dodatek grzybów suszonych. Efekt ten można wzmocnić przez dodanie sproszkowanych prawdziwków. Farsz i sos nabierają wtedy doskonałego grzybowego smaku.
Robiąc gołąbki warzywne, trzeba pamiętać, że farsz nie jest nigdy tak ścisły jak w mięsnych. Przez to nieco trudniej się je zwija. Ale warto jest się nieco potrudzić, bo efekt jest wart tego, a takie gołąbki z kaszą i i grzybami, przepyszne.
December 23, 2015
Schab pieczony
Schab pieczony jest wspaniały -na ciepło i na zimno, ale pod jednym warunkiem. Nie może być suchy! A ponieważ nie ma zbyt wiele tłuszczu, jak choćby łopatka, to trzeba nieco uważać przy pieczeniu. Kiedy pierwszy raz w życiu piekłam schab, miałam wielką tremę. Było to krótko po śmierci mamy, a ona nie nauczyła mnie nigdy gotować. Nie miała też zeszytu z przepisami rodzinnymi. To ona zaczęła w pewnym momencie korzystać z zeszytu, który ja założyłam by spisywać zasłyszane przepisy lub te wycięte z gazet. A przede wszystkim te, które podała mi Babcia Regina. No ale na schab nie było przepisu. Kiedy po znajomych szukałam dobrego przepisu, niemal każda narzekała na to jak trudno piecze się schab. Każdy przepis był kombinowaniem niczym koń pod górę z obgotowywaniem, gotowaniem w wodzie (nie wiem jak z tego ma wyjść schab PIECZONY). Aż nagle Ewa zaprzeczyła temu wszystkiemu i powiedziała, że wystarczy schab wsadzić na 15-20 minut do super mocno nagrzanego piekarnika. I tak było! Schab wyszedł świetny. A ja od tej pory piekę każde mięso tą właśnie metodą.
Bywa, że kupuję wielki kawał schabu. Jak to w Costco. Wtedy kroję go na porcje z różnym przeznaczeniem. Ten do pieczenia, od razu doprawiam solą, majerankiem itd. i taki zamrażam. Gdy nadchodzi czas pieczenia, rozmrażam i siup do piekarnika.
December 22, 2015
Kwas buraczany
Ten jeden barszcz musi być tradycyjny. Inne można robić z gotowych Krakusa czy Hortexu sprzedawanych w kartonikach i słoiczkach; albo i z samych buraków zakwaszanych cytryną, a nawet - oczywiście, jeśli ktoś lubi - z proszku, jak choćby ten Winiary, choć ja akurat tego nie polecam.
Ale ten jeden, wigilijny musi być specjalny. I dlatego warto nastawić kwas. Wystarczy 5-6 dni przed wigilią. A lepiej tydzień do 10 dni, by dać mu czas spokojnie się zakisić. I nabrać tego pięknego koloru.
Taki zakwas można robić cały rok i używać do przygotowania barszczy polskich i ukraińskich, chłodnika, a nawet po prostu by go pić dla zdrowia.
Wieprzowina w sosie grzybowym
Po zrobieniu kulebiaku zostało mi mnóstwo sosu grzybowego, który naturalnie wytworzył się w czasie duszenia grzybów. Był to tak wspaniały i esencjonalny sos, że aż prosiło się go wykorzystać do czegoś. Najpierw więc stał się, po lekkim doprawieniu, sosem do pieczonego schabu. A reszta została wykorzystana do gulaszu wieprzowego. Tak dobrego gulaszu - przyznam szczerze już dawno nie jadłam, co niewątpliwie było zasługą bardzo esencjonalnego sosu grzybowego. Taki gulasz pasował i do kopytek, i do kartofli, i do kotlecików kartoflanych.
December 21, 2015
Kotlety kartoflane
Te kotlety jadłam pierwszy raz u cioci Lilki, kiedy przyjechałam do niej pewnej zimy na kilka dni. Ciocia zawsze była oszczędna i kreatywna w kuchni. Nic więc dziwnego, że w czasach kiedy na polskim rynku nie było wiele produktów, a mięso było na kartki, ciocia umiała zrobić coś z tego, czego akurat nigdy nie brakowało - kartofli. Do tego był sos z pieczeni i jakaś surówka. Wszystko świeże i smakowite. Fura kotlecików szybko zniknęła, a po niej pozostało miłe uczucie najedzenia.
Dla mnie takie kotleciki to nie tylko pyszny obiad, ale i doskonały sposób na wykorzystanie resztek kartofli, które zostały z obiadu. Rzadko kiedy zdarza się, iż trafiam idealnie z ich ilością. Dzień-dwa i mamy porcję kartofli, idealną właśnie na takie kotleciki; a jeśli mamy za mało kartofli, to zawsze można przecież dogotować.
Dla mnie takie kotleciki to nie tylko pyszny obiad, ale i doskonały sposób na wykorzystanie resztek kartofli, które zostały z obiadu. Rzadko kiedy zdarza się, iż trafiam idealnie z ich ilością. Dzień-dwa i mamy porcję kartofli, idealną właśnie na takie kotleciki; a jeśli mamy za mało kartofli, to zawsze można przecież dogotować.
December 18, 2015
Galaretka z nóżek
Oglądałam kiedyś "Słownik mitów i tradycji kultury" Władysława Kopalińskiego i znalazłam w nim wpis o regionalizmach. Była to bardzo ciekawa lektura. Wśród najróżniejszych nazw typu petronelka-biedronka, brusznice-jagody-borówki, serki-gziki, rygi-leniuszki-liniuszki, znajdowały się nóżki w galarecie, czyli inaczej stópki w galancie. Bardzo mi się ta nazwa spodobała, choć za samą potrawą nie przepadam na tyle by się nią zajadać. Ale ponieważ inni ją lubią, to czasem przygotowuję taką galaretkę, a ja ciut skubnę. A ile razy robię nóżki, przypomina mi się ten zapis słownikowy.
Zrobienie nóżek jest bardzo proste. Potrzeba tylko czasu, bo wywar z mięsa musi się długo gotować. Dobry, esencjonalny wywar sam zastygnie bez dodatku żelatyny. W galarecie nie lubię żadnych dodatków, typu jajka na twardo czy warzywa. Były to - według mnie - wypełniacze lat kryzysu, kiedy to o mięso było trudno i nóżki nimi wzbogacano. Zdecydowanie preferuję galaretki z samego mięsa, a dodatki podaję na boku.
Zrobienie nóżek jest bardzo proste. Potrzeba tylko czasu, bo wywar z mięsa musi się długo gotować. Dobry, esencjonalny wywar sam zastygnie bez dodatku żelatyny. W galarecie nie lubię żadnych dodatków, typu jajka na twardo czy warzywa. Były to - według mnie - wypełniacze lat kryzysu, kiedy to o mięso było trudno i nóżki nimi wzbogacano. Zdecydowanie preferuję galaretki z samego mięsa, a dodatki podaję na boku.
December 16, 2015
Paris-Brest-Paris
To ciasto czy też deser zostało przygotowane po raz pierwszy w 1891 roku w czasie wyścigu na trasie Paryż-Brest-Paryż. Tak wszystkim zasmakowało, że na stałe weszło do repertuaru deserów francuskich.
Ciasto bazuje na dwóch typowo francuskich składnikach - cieście ptysiowym (choux) i crème pâtissière. Jest stosunkowo łatwy do wykonanania, a tylko od nas zależy, jaki smak nadamy kremowi. Nie musi to być ani oryginalny waniliowy, ani nutellowy - można zrobić i kawowy, i orzechowy, i pralinkowy. Czekoladowo-orzechowy smak sprawia, iż deser ten można oferować z powodzeniem w czasie świąt. Na pewno wzbudzi wiele zachwytów i wyróżni się pośród innych ciast.
Ciasto bazuje na dwóch typowo francuskich składnikach - cieście ptysiowym (choux) i crème pâtissière. Jest stosunkowo łatwy do wykonanania, a tylko od nas zależy, jaki smak nadamy kremowi. Nie musi to być ani oryginalny waniliowy, ani nutellowy - można zrobić i kawowy, i orzechowy, i pralinkowy. Czekoladowo-orzechowy smak sprawia, iż deser ten można oferować z powodzeniem w czasie świąt. Na pewno wzbudzi wiele zachwytów i wyróżni się pośród innych ciast.
December 15, 2015
Najsłodsza impreza w roku
Kiedy zbliżają się święta, zaczynamy z koleżankami myśleć o imprezie ciasteczkowej, czyli Christmas cookie exchange party. Po baby-shower jest to jedna z najfajnieszych imprez wymyślonych przez Amerykanki. Jest to bardzo praktyczne spotkanie. Nie dość bowiem, że można spotkać się w gronie przyjaciółek i koleżanek, to jeszcze do tego zyskuje się tyle ciasteczek! Zasadą bowiem jest przyniesienie ze sobą dużego talerza ciastek, którymi potem wszystkie się dzielimy.
Groch z kapustą czy kapusta z grochem
Groch z kapustą czy też też kapusta z grochem – tego sporu nie rozstrzygniemy,
gydż zależy to od rejonu. I tak w rejonie kujawsko-pomorskim jest to groch z
kapustą i jest on zarejestrowany w rejestrze potraw tego regionu. Ale już w
regionie łódzkim, jest oficjalną potrawą jest kapusta z grohem. Popularności tej potrawy w różnych rejonach można doszukiwać się z powodu
dostępności obu składników, również w okresie zimowym, a także walorów
energetycznych – nie jest to lekka potrawa i świetnie nadaje się do zimowego
menu.
W moim domu nie jadło się grochu z
kapustą. Tej kombinacji używano wyłącznie w celach językowych – wszak oznacza
to nieład, bałagan, pomieszanie z poplątaniem. Ciekawił mnie jednak smak tej potrawy,
należącej przecież do kanonu wigilijnych dań! Groch, jak również fasola i
soczewica są symbolami płodności ziemi. Z tego właśnie powodu groch z kapustą
miał gwarantować płodność w domu, na polu, w zagrodzie jak również dobre
zdrowie. Przepisów na groch z kapustą jest tyle, ile osób ją gotujących –
przepisy różnią się przyprawami, dodatkiem boczku czy grzybów.
December 14, 2015
Kulebiak z grzybami
Wiele razy zabierałam się za zrobienie kulebiaka, ale jakoś nigdy mi to nie wyszło. W wigilię zawsze starczało czasu na tradycyjne w naszym domu dania, a kulebiak schodził na dalszy plan, by na koniec ostatecznie nie pojawić się wcale. Co roku więc obiecywałam sobie, że w po świętach, a najpóźniej za rok na kolejną wigilię na pewno go zrobię. I tak na obietnicach mijał rok za rokiem, aż w końcu go zrobiłam i mogę tylko żałować, że tak późno. Jest przepyszny i idealnie komponuje się z barszczem - szczególnie takim wigilijnym, z posmakiem grzybowym. Sam kulebiak jest prosty w wykonaniu - ciasto drożdżowe nadziewa się farszem grzybowym i piecze. Istnieją dwa sposoby zwijania go - jeden najprostszy, czyli rozłożenie farszu na rozwałkowanym placku ciasta, a następnie zlepienie brzegów ciasta, niczym wielkiego pieroga; drugi polega na zawinięciu kulebiaka jak makowiec. Mnie bardziej odpowiadał ten drugi sposób, bo wówczas farsz lepiej się trzyma w środku.
December 08, 2015
Pieczone gruszki z miodem
Zobaczyłam ten przepis na Facebooku - jak to bywa nagle wszyscy sobie go podawali. Wszystko wskazywało na to, że to prosty w wykonaniu i smaczny deser. Gruszki były w domu, więc można było spróbować. Wersja oryginalna z bitą śmietaną i serkiem mascarpone jest pyszna, ale super sycąca i dość ciężka. Dlatego wolę dać samą bitą śmietanę lub po prostu naturalny lub waniliowy jogurt grecki. Czy w wersji oryginalnej czy też w wersji zmodyfikowanej gruszki udają się znakomicie.
December 07, 2015
Tort z marakują, mango i brzoskwiniami
Delikatny, kwaskowy i
ciekawy w smaku. Tak mogę go podsumować. Zainspirowany tortem Charlotte z
brzoskwiniami i granatem, który pojawił się na blogu Moje wypieki. Dla
podkreślenia smaku korciło mnie dodanie
marakui - samo mango, choć jako owoc dobre i lubiane przeze mnie, wydawało mi
się zbyt mało wyraziste, zwłaszcza w połączeniu ze śmietaną i serkiem mascarpone.
I choć nie jestem w 100% zadowolona z efektu mojej pracy (mus nieco przeniknął
w biszkopty z boku), to jednak zapisuję tutaj ten tort, gdyż nie zepsuło to
wrażeń smakowych, a wyłącznie wizualne. Tortów jednak nie robię na tyle często,
by szybko mieć okazję do kolejnej sesji fotograficznej. Ponadto tort zniknął na
tyle szybko, że nie zdążyłam go uwiecznić tak jak to planowałam. I jest to
chyba jego najlepszą reklamą.
December 03, 2015
Zupa dyniowa z jabłkami
Od jakiegoś czasu zupa dyniowa pojawia się u nas na stole. Typowo jesienna, mimo iż dynię można kupić niemal cały rok. Ale smakuje tylko jesienią. Najbardziej kojarzy mi się z Halloween i Świętem Dziękczynienia. I niewątpliwie jest z nimi powiązana, gdyż przy wycinaniu dyń na dekorację "produkujemy" sporą ilość miąższu dyniowego, zaś zupę jemy typowo w czasie obiadu w dniu Świeta Dziękczynienia. Ta zupa jednak nie została zrobiona z dyni halloweenowej, a z dyni piżmowej, czyli butternut squash i kwaśnych jabłek. Jest chyba najlepszą jaką jadałam - lekka i delikatnie słodkawa, ale z nutką kwasku z jabłek. Naprawdę warta jest spróbowania.
November 29, 2015
Indyk nadziewany
Kolejne Święto Dziękczynienia. I kolejny indyk pieczony na obiad. A do niego sos żurawinowy z przepisu mamy Lindy. I kolejny uśmiech na wspomnienie poprzednich indyków, a szczególnie tego pierwszego z mozolnie wyciąganymi ścięgnami. Co rusz na polskich stronach z przepisami znajduję tę niczym nieuzasadnioną poradę i za każdym razem myślę o pieczonych przeze mnie indykach - zawsze miękkich mimo pozostawionych w nich tych strasznych ścięgnach. W tym roku znowu pokusiłam się na zrobienie nadzienia do indyka. I choć było najlepsze jakie kiedykolwiek zrobiłam, to mam świadomość, że nigdy jednak nie dorównam Jurkowi K., który lata temu, jeszcze w Lexington, KY zrobił do indyka absolutnie najwspanialsze nadzienie jakie kiedykolwiek jadłam. Niestety Jurek zabrał ze sobą tajemnicę, a ja zawsze wspomniam indyka w jego wykonaniu - nadzianego 4 nogami, jak to koreślił, "by nie było pustych przebiegów" i z nadzieniem upieczonym obok, gdy uświadomił sobie, że w indyku już nie było miejsca. :) Dawne to dzieje.
November 27, 2015
Tort mus czekoladowy
Zwykle na weselach nie lubię jeść tortów, gdyż są ciężkie i pełne tłustego kremu. Zdarzyło mi się jednak być na weselu, gdzie podany tort wzbudził mój zachwyt - było to warstwowy tort czekoladowy. Był leciutki, smakowity i nie za słodki. Taki tort jadło się po prostu z przyjemnością i wręcz szukało dokładki! Nie wiem czy był on zrobiony jak ten torcik, ale niewątpliwie go przypominał i to bardzo.
Samo wykonanie tego tortu nie jest trudne, choć wymaga nieco czasu i cierpliwości. Warto zrobić go z jednodniowym wyprzedzeniem, by dobrze schłodził się, co niewątpliwie podnosi jego walory smakowe.
Samo wykonanie tego tortu nie jest trudne, choć wymaga nieco czasu i cierpliwości. Warto zrobić go z jednodniowym wyprzedzeniem, by dobrze schłodził się, co niewątpliwie podnosi jego walory smakowe.
November 25, 2015
Bułeczki z nadzieniem z bigosu
Co zrobić gdy została nam resztka bigosu, która jest zbyt mała, by użyć jej na posiłek lub gdy okazało się, że w zamrażalniku znalazł się pojemniczek z bigosem zamrożonym jakiś czas wcześniej? Bułeczki z nadzieniem z bigosu. Są świetną propozycją na lunch czy nawet obiad. A jeśli dodamy do nich barszcz - nawet taki gotowy z kartonu - to już mamy smakowite i sycące danie na chłodny zimowy dzień. A przy tym proste w wykonaniu.
November 19, 2015
Sałatka z sosem ceasar
Nie pierwszy to raz polecam sałatkę typu Ceasar, robioną z rzymskiej sałaty. Jednak ta różni się od innych, przede wszystkim sosem jakiego użyłam - nie kupny, a samodzielnie zrobiony. Różni się nieco w smaku od gotowych, ale jest tak pyszny, że ciężko się opanować przed podjadaniem. W kombinacji z sałatą, jabłkiem i orzechami nie ma sobie równych.
November 18, 2015
Szpinak duszony
Zmora lat przedszkolnych - szpinak! Już sam jego widok zniechęcał, a cóż dopiero powiedzieć o smaku. Ale z czasem się okazało, że i szpinak może być w porządku, pod warunkiem, że się go dobrze doprawi. Od dawna nie jadłam takiego szpinaku - porzuciłam go na rzecz surowego, podawanego w mieszankach sałatkowych. Artykuł i przepis w New York Timesie sprawił, że wygrzebałam z lamusa przepis.
November 15, 2015
Zygmuntówka
Dowiedziałam się, że swego czasu, z jakiegoś powodu rozpisano konkurs na ciastko Warszawy. Wygrała zygmuntówka - krucha migdałowa babeczka z musem czekoladowym, żurawinową konfiturą, bitą śmietaną i bezą. Oczywiście, gdy tylko nadarzyła się okazja, spróbowałam tego przysmaku. I choć smakował mi, to dla mnie nadal ciastkiem Warszawy pozostała wuzetka. Nie przeszkodziło mi to jednak przygotować zygmuntówek na obiad ze znajomymi z Warszawy, którzy, podobnie jak i ja jeszcze niedawno, nie mieli pojęcia o takim ciastku. Nutella, którą wszyscy uwielbiamy nadała babeczkom czekoladowo-orzechowego smaku; dżem z czarnej porzeczki, kwintesencja polskich smaków deserowych, zbalansował kwaskowatością smak słodkiej nutelli, śmietany i bezy. Oczywiście cukiernicy uznają moją wersję za profanację oryginału, ale.... Nam ta zygmuntówka smakowała i to się przecież liczy najbardziej.
November 13, 2015
Brukselka pieczona z łososiem w parmezanowej panierce
Łosoś w różnej postaci zdecydowanie króluje na naszym stole. Najbardziej jednak smakuje nam pieczony. Dlatego, ten przepis wzbudził moje zainteresowanie, gdyż oznaczało to pewną odmianę w sposobie przygotowania łososia. Do tego brukselka, pieczona na tym samym naczyniu. Całość można przygotować z lekkim wyprzedzeniem, dzięki czemu nawet w zaganiane dni mimo wszystko pojawia się szansa zjedzenia normalnego obiadu.
November 11, 2015
Rogale świętomarcińskie
Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich, wypiekanych z ciasta półfrancuskiego nadzianego białym makiem z bakaliami, sięga 1860 roku. Powstaniu rogala towarzyszyły legendy. Jedna z nich głosi, iż dawno temu wyśnił go jeden z poznańskich piekarzy, który ujrzał we śnie świętego Marcina jadącego na koniu. Podniósł zgubioną przez jego konia podkowę i postanowił, że będzie piekł ciasto w takim kształcie. Inna legenda mówi, że w listopadzie 1891 roku, gdy zbliżał się dzień świętego Marcina proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki zaapelował do wiernych, aby - wzorem patrona - zrobili coś dla biednych. Józef Melzer, jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza, upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół. W następnych latach dołączyli do niego inni, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. I tak powstała tradycja poznańska. W 1901 zwyczaj pieczenia rogali przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Na przekór wszelkim trudnościom i zawieruchom historyczno-politycznym poznańska tradycja wypiekania rogali świętomarcińskich na dzień 11 listopada przetrwała do dziś. Obecnie na a początku listopada cukiernicy poznańscy wypiekają tony rogali świętomarcińskich. W ciągu roku cukiernie sprzedają ich ponad 2,5 miliona sztuk. Tradycyjnie jeden rogal powinien ważyć od 150 do 250 gramów i może mieć nawet 1212,50 kcal (przy wadze 250 g). By spalić takiego rogala trzeba biegać przez trzy godziny lub pływać przez pół dnia! Warto jednak skusić się przynajmniej na jednego rogala w ten jeden dzień w roku.
Od 2008 roku rogale świętomarcińskie są europejskim produktem regionalnym, chronionym geograficznie, a jego nazwa jak i receptura są zastrzeżone. Oznacza to, że rogale świętomarcińskie być wypiekane i sprzedawane tylko w Poznaniu. I to tłumaczy dlaczego w internecie znaleźć można wiele "oryginalnych przepisów" różniących się między sobą pewnymi szczegółami. Rogal świętomarciński posiada nawet swoje muzeum, które otwarto w kwietniu 2014 w kamienicy przy Starym Rynku 41, naprzeciwko Ratusza (wejście od Klasztornej). W Rogalowym Muzeum Poznania zwiedzający mogą podczas pokazu poznać sposób produkcji rogala według oryginalnej receptury. We wnętrzach zabytkowej kamienicy z widokiem na słynne poznańskie koziołki mogą również wziąć udział w lekcji gwary poznańskiej.
Tyle historii i ciekawostek wyczytanych tu i ówdzie. Rogale postanowiłam zrobić, mimo iż z lekka przerażała mnie perspektywa robienia ciasta listkowego. Ale, raz można! Udało się też zdobyć biały mak. Samo ciasto nie jest tak straszne do zrobienia, tyle że czasochłonne. A mak - jak to mak na tort czy makowiec. Mój przepis jest kombinacja iluś przepisów, bo nie mogłam się zdecydować, który lepszy. Efekt - naprawdę wart i pracy w nie włożonej, i grzechu obżarstwa. No i tych godzin ćwiczeń, by spalić nadmiar kalorii. ;)
Od 2008 roku rogale świętomarcińskie są europejskim produktem regionalnym, chronionym geograficznie, a jego nazwa jak i receptura są zastrzeżone. Oznacza to, że rogale świętomarcińskie być wypiekane i sprzedawane tylko w Poznaniu. I to tłumaczy dlaczego w internecie znaleźć można wiele "oryginalnych przepisów" różniących się między sobą pewnymi szczegółami. Rogal świętomarciński posiada nawet swoje muzeum, które otwarto w kwietniu 2014 w kamienicy przy Starym Rynku 41, naprzeciwko Ratusza (wejście od Klasztornej). W Rogalowym Muzeum Poznania zwiedzający mogą podczas pokazu poznać sposób produkcji rogala według oryginalnej receptury. We wnętrzach zabytkowej kamienicy z widokiem na słynne poznańskie koziołki mogą również wziąć udział w lekcji gwary poznańskiej.
Tyle historii i ciekawostek wyczytanych tu i ówdzie. Rogale postanowiłam zrobić, mimo iż z lekka przerażała mnie perspektywa robienia ciasta listkowego. Ale, raz można! Udało się też zdobyć biały mak. Samo ciasto nie jest tak straszne do zrobienia, tyle że czasochłonne. A mak - jak to mak na tort czy makowiec. Mój przepis jest kombinacja iluś przepisów, bo nie mogłam się zdecydować, który lepszy. Efekt - naprawdę wart i pracy w nie włożonej, i grzechu obżarstwa. No i tych godzin ćwiczeń, by spalić nadmiar kalorii. ;)
November 09, 2015
Pierniki szykować czas
Mimo iż dopiero początek listopada, zrobiło się już świątecznie. W sklepach kuszą już bożonarodzeniowe produkty i dekoracje. W domu słychać jak dzieci ćwiczą granie kolęd. To znak, że czas biegnie nieubłaganie i znowu nadeszła pora szykowania pierników! A zwłaszcza tego długo dojrzewającego, gdyż powinien on leżakować co najmniej 4-6 tygodni, by potem zachwycać wszystkich swoim niesamowitym smakiem. W tym roku mam pewne plany jeśli chodzi o wykorzystanie tego ciasta. Co jednak z tego wyjdzie, to się okaże w grudniu, gdy ciasto dojrzeje, a ja zacznę działać świątecznie. Póki co - robimy ciasto!
November 07, 2015
Krupnik na sercach
Zrobiło się mokro i zimno. Typowa jesień w okolicy Seattle. Nic dziwnego, że sycący i rozgrzewający krupnik ostatnio jest jedną z popularniejszych zup w naszym domu.Tym razem w wersji z sercami drobiowymi. Jak łatwo się domyśleć, dodatek podrobów sprawia, że ma nieco inny smak, co nie każdemu może odpowiadać.
November 04, 2015
Zawijaski, czyli zrazy wołowe zawijane
Zawijaski. Dokładnie tak mówiła Babcia Regina. I oczywiście ona robiła zawijaski - najpyszniejsze. Jej zawijaski zawsze były szyte białą nitką, którą potem wyjmowało się jednym pociagnięciem. I nie kto inny, tylko właśnie Babcia mnie nauczyła je robić. Babcia nie dawała ogórka kiszonego do środka i ja też nie daję. Ale za to, wzorem Babci, daję pieczarki, cebulkę i plasterek boczku. Do zawijasków musi być sos - dużo sosu; najlepiej delikatnie grzybowego, choć naturalny też jest dobry. I kopytka, albo kluski z dziurką. Chociaż i najzwyklejsze kartofle doskonale pasują. No i oczywiście może być kaszą gryczaną. Na Śląsku, gdzie są tak bardzo popularne podaje się je z ciepłą modrą kapustą, odpowiednio doprawioną. U mnie z tym na co akurat mamy ochotę - marchewką z groszkiem lub jakąś sałatką. Albo i ze zwykłą grillowaną papryką w oliwie.
Choć z robieniem zawijasków jest trochę zabawy, co spowalnia czas ich wykonania, to jednak warto czasem się pokusić i je przygotować.
Choć z robieniem zawijasków jest trochę zabawy, co spowalnia czas ich wykonania, to jednak warto czasem się pokusić i je przygotować.
November 03, 2015
Ciasto bananowe z daktylami
I znowu zostały banany. I znowu powstał dylemat co z nimi zrobić, bo jedynie muszki Drosophila melanogaster wykazywały nimi żywe zainteresowanie. Tymczasem dość przypadkowo znalazłam przepis na ciasto bananowe z daktylami. Pomijając fakt, że w oryginale było pieczone z samorosnącej mąki (self-rising flour), której nie używam, przepis ten wydał się godny wypróbowania. Na tzw. oko dodałam proszek i sodę. Zmniejszyłam też ilość cukru - dojrzałe, a więc bardzo słodkie banany, miód i daktyle, też słodkie, sprawiają, że nie trzeba dawać zbyt dużo cukru. Wyszło bardzo dobrze, a jeszcze przed posmarowaniem miodem jego zapach sprawiał, że ciężko się było mu oprzeć. I choć nie wyglądało jak na obrazku z przepisu, zupełnie nas to nie zraziło - najważniejsze, że smakowało dobrze.
November 02, 2015
Wietnamska zupa phở na bazie kurczaka
Choć nie jestem wielką wielbicielką phở, to uważam, że jest ona idealna na takie właśnie jesienne dni - mokre i chłodne. Nic tak dobrze nie rozgrzeje jak gorąca zupa, a ta jest super prosta w zrobieniu, choć nieco czasochłonna, gdyż gotuje się ją dość długo. Jednak warto, zwłaszcza jeśli azjatyckie smaki nam leżą.
Zaletą phở jest również to, że praktycznie starcza za obiad, a już na pewno za lunch, gdyż podawana jest z ryżowym makaronem, kiełkami, mięsem i całą masą innych dodatków. Kto zje miskę phở, ten nie ma szansy być głodny, zwłaszcza, że już sam rosół jest bardzo esencjonalny.
Zaletą phở jest również to, że praktycznie starcza za obiad, a już na pewno za lunch, gdyż podawana jest z ryżowym makaronem, kiełkami, mięsem i całą masą innych dodatków. Kto zje miskę phở, ten nie ma szansy być głodny, zwłaszcza, że już sam rosół jest bardzo esencjonalny.
November 01, 2015
Wołowina à la Gong Bao
Zaczęło się od zdjęcia w gazecie, które zachęcało do spróbowania kurczaka Gong Bao. Choć bywam w chińskich restauracjach dość regularnie, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą potrawą. Dalsza lektura i poszukiwania pokazały, że to praktycznie to samo, co dobrze nam znany kurczak Kung Pao. A potem w sklepie pod rękę weszła mi porcja wołowiny. Ale potem coś chyba poszło nie do końca jak miało i zrobił się gęsty sos. Jak się okazało, łyżeczki podmieniły się na łyżki i stąd taka konsystencja sosu. Jednak efekt końcowy nie był zły, a sos zyskał uznanie nawet wśród obeznanych z chińskimi potrawami biesiadników. I tak to powstała wołowina à la Kung Pao - no cóż na tę prawdziwą Kung Pao trzeba będzie poczekać do następnej okazji. 😊
October 28, 2015
Grillowana papryka w oliwie
Jest coś niepowtarzalnego w bazarkach - czy to tu, czy w Europie. A ja, przyznam szczerze, bardzo je lubię. Ile razy jestem w Polsce, tyle razy fotografuję bazarek pod Halą. Bardzo mi się podobało targowisko w Padwie - stragany z owocami i warzywami, gdzie kupiłam przepyszne nektarynki i brzoskwinie, stragany z całą masą innych rzeczy do domu - od kwiatów począwszy, a skończywszy na zasłonach i firankach.
Lubię też bazarki w USA, choć
są inne niż te w Europie. Już sam widok świeżych warzyw i owoców sprawia radość. Jest ich pełno, mają zapach i smak. Są lokalne, a co za tym idzie dojrzewały na krzaczkach czy drzewach, a nie w transporcie. Nie dbam o to, że są brudne, a nie lśniące jak te nawoskowane ze sklepu - po umyciu nie widać różnicy, ale przy jedzeniu czuć ją w każdym kęsie.
Podobnie jak w Warszawie czy Padwie, i tu można znaleźć sporo straganów z - jak to nazywam - badziewiem, czyli mniej lub bardziej potrzebnymi rzeczami do domu. Jest też masa kosmetyków ziołowych, świeczek i pachnideł, a także słodyczy. Są i stoiska z kawą, rybami wędzonymi, serami, kefirami i śmietanami z lokalnej mleczarni - niektóre zwykłe, inne bardziej fikuśne z kwiatami nagietka i listkami rukoli, a jeszcze inne dla miłośników mocnych wrażeń smakowych - tak ostre od dodanych papryczek, że już sam zapach odstrasza. Oczywiście są i piękne kolorowe bukiety kwiatów, wśród których zdecydowanie królują dalie o najróżniejszych barwach i kształtach. Zgłodnieć też się nie da, bo są stoiska serwujące kanapki i nie tylko. I choć targ ten jest znacznie mniejszy niż te w Europie, to i tak lubię tu wpaść w sobotnie przedpołudnie.
October 27, 2015
#5 Podróże kulinarne - polskie smaki, czyli gdzie można dobrze zjeść (część 1)
Zwykle, kiedy jesteśmy w Polsce, nie mamy zbyt wielu okazji do jedzenia poza domem. A to dlatego, że jesteśmy goszczeni przez znajomych i rodzinę, i przysłowiowa polska gościnność nie pozwala im potraktować nas obiadem restauracyjnym. Nierzadko jednak przy smakołykach domowych słyszymy o restauracjach czy kawiarniach, które lubią odwiedzać. Od pewnego czasu usiłujemy to zmienić, umawiając się ze znajomymi na spotkania w miejscach, które sami pragniemy odwiedzić lub też ochoczo wędrując do miejsc nam nieznanych, a zaproponowanych i polecanych przez znajomych. A i sami staramy się zajrzeć do tej czy innej knajpki lub kafejki, by wyrobić sobie zdanie.
October 25, 2015
Tajska zupa z krewetkami à la Tom Kha
Nie jest to dokładnie przepis na zupę Tom Kha, ale jest na tyle zbliżony, że nie da się jej pomylić z inną zupą. Według mnie jest to jedna z lepszych zup, choć niewątpliwie specyficzna w smaku i nie każdemu przypadnie do gustu. Na chłodniejsze dni idealna, bo rozgrzewa momentalnie. Jest prosta w wykonaniu, choć wymaga posiadania kilku przypraw typowych dla kuchni tajskiej. Niektóre da się pominąć, inne niestety nie. Warto jednak postarać się je znaleźć w sklepach azjatyckich. Zupa ta jest tak sycąca, że spokojnie może stanowić samodzielny posiłek. Według mnie, osoby niespecjalnie przepadającej za kokosem, w tej postaci smakuje nawet i mleczko kokosowe. ;)
October 21, 2015
Szybka chałka
"Chodziła" za nami chałka. Każdy miał ochotę na inną - z dżemem z porzeczek, z serem topionym czy po prostu z samym masłem. Nie było więc wyjścia i trzeba było zrobić szybciutko chałkę, która nie musi długo rosnąć. A żeby było inaczej - z kruszonką.
Chałka zniknęła momentalnie i zaraz trzeba było upiec kolejną. Nieodzowny znak, że tego nam było potrzeba i że smakowała. Choć uczciwie przyznam, że chałka z mojego pierwszego przpisu wydaje mi się lepsza i delikatniejsza.
Chałka zniknęła momentalnie i zaraz trzeba było upiec kolejną. Nieodzowny znak, że tego nam było potrzeba i że smakowała. Choć uczciwie przyznam, że chałka z mojego pierwszego przpisu wydaje mi się lepsza i delikatniejsza.
October 19, 2015
Brioszki z gruszkami i masą krówkową
Jesień króluje, a z nią królują jesienne smaki - jabłka i gruszki teraz najbardziej nam smakują i aż się prosi, by je wykorzystać do wypieków. Rzadko piekę ciasta z gruszkami, które wydają mi się zbyt delikatne do wielu wypieków. Ale jako nadzienie do bułeczek - czemu nie. Kombinację gruszkowo-krówkową podpatrzyłam u innych i postanowiłam sprawdzić efekty. Zwykle masa krówkowa używana jest w kombinacji z jabłkami - szczególnie kwaskowatymi. Jak się okazuje pasuje idealnie i do gruszek.
W mojej wersji w roli głównej wystąpiły maślane bułeczki, brioszki, nie raz sprawdzone i chętnie zjadane, szczególnie przez dzieci i szczególnie z nadzieniem z nutelli. Choć nie tylko.
W mojej wersji w roli głównej wystąpiły maślane bułeczki, brioszki, nie raz sprawdzone i chętnie zjadane, szczególnie przez dzieci i szczególnie z nadzieniem z nutelli. Choć nie tylko.
October 15, 2015
#4 Podróże kulinarne - gulyás, zupa halászlé i palacsinty, czyli podróże po Węgrzech
Jest w moim albumie fotografia przedstawiająca mnie w Budapeszcie w 1987 r. na tle napisu Tichy fest tisztit. Zostało zrobione z oczywistych względów. Wtedy to pierwszy raz zawitałam do tego miasta. Węgry fascynowały mnie latami. Trochę za sprawą literatury węgierskiej. Powieści takie jak Tajemnica Abigail i Świniobicie autorstwa Magdy Szabo czy Żałoba i Odraza Laszlo Nemetha sprawiły, że chciałam pojechać na Węgry i poznać kraj, skąd wywodziły się czytane przeze mnie książki. Chciałam zobaczyć miejsca, w których mieszkali ich bohaterowie i w których rozgrywała się akcja powieści. Wtedy też Węgry wydawały mi się przybliżeniem do Zachodu - każdy kto stamtąd wracał z zafascynowaniem opowiadał jak pięknie, bogato i inaczej jest na Węgrzech.
October 13, 2015
Powidła śliwkowe z pomarańczową nutą
Zaintrygował mnie przepis z Moich wypieków. Do tego stopnia, że chociaż nie planowałam w tym roku smażenia powideł śliwkowych, to natychmiast zmieniłam zdanie. Wszak nie raz się zdarzało, że to do czego używałam powideł śliwkowych zawierało pomarańczę w tej czy innej formie. Rogaliki czy pączki zawsze są przybrane smażoną skórką pomarańczową. Tort makowy czy pierniki, które przekładam powidłami zawsze zawierają smażoną skórką pomarańczową. Czemu więc nie spróbować dodać skórki i soku do powideł? Na szczęście miałam w lodówce jeszcze trochę śliwek - już nie węgierek, bo o tej porze ich nie ma, tylko President - kupionych na jesienne ciasta i knedle, a także paczkę mrożonych, które jakimś cudem się uchowały w zamrażalniku od poprzedniego sezonu.
Oryginalny przepis zmodyfikowałam - jak zwykle wybrałam metodę z pieczeniem, gdyż nie mam cierpliwości do stania nad garnkiem i pilnowania by powidła się nie przypaliły. Nie przecierałam powideł przez sitko, bo takie z kawałkami śliwek są dużo lepsze, a jeśli muszę z jakiegoś powodu mieć przetarte, to zawsze mogę zrrobić to tuż przed ich użyciem. Pominęłam wodę, której dodatek wydał mi się zupełnie niepotrzebny, a także - ze względu na dodatek soku pomarańczowego - zmniejszyłam ilość cukru o 1/3, ale nadal było to jeszcze ciut za mało, i powidła wyszły dość słodkie. W poniższym przepisie podaję więc jeszcze mniej cukru. Tak czy siak, powidła wyszły pyszne i ogromnym wysiłkiem trzeba się było powstrzymywać przed ich podjadaniem niemal w każdej fazie jego szykowania.
Oryginalny przepis zmodyfikowałam - jak zwykle wybrałam metodę z pieczeniem, gdyż nie mam cierpliwości do stania nad garnkiem i pilnowania by powidła się nie przypaliły. Nie przecierałam powideł przez sitko, bo takie z kawałkami śliwek są dużo lepsze, a jeśli muszę z jakiegoś powodu mieć przetarte, to zawsze mogę zrrobić to tuż przed ich użyciem. Pominęłam wodę, której dodatek wydał mi się zupełnie niepotrzebny, a także - ze względu na dodatek soku pomarańczowego - zmniejszyłam ilość cukru o 1/3, ale nadal było to jeszcze ciut za mało, i powidła wyszły dość słodkie. W poniższym przepisie podaję więc jeszcze mniej cukru. Tak czy siak, powidła wyszły pyszne i ogromnym wysiłkiem trzeba się było powstrzymywać przed ich podjadaniem niemal w każdej fazie jego szykowania.
October 10, 2015
Ratafia
Nie jest to moje pierwsze podejście do nalewek. Kiedyś próbowałam robienia różnych specjałów i różne były tego efekty.
Ratafia to nic innego jak owoce sezonowe zmieszane z cukrem i alkoholem. Nie ma na świecie dwóch identycznych, bo każdy użyje innych owoców i w innych proporcjach. Do pewnego stopnia jest jak bigos na winie - co się nawinie pod rękę, to do słoja. W mojej ratafii są i truskawki, i różne jagody (i te leśne, wild blueberries, i te zwykłe blueberries), i maliny, i jeżyny, i czereśnie, i porzeczki i wiele innych owców. Najwięcej jednak aromatu dodały śliwki. Uważam, że dzięki nim ratafia wiele zyskała zarówno na smaku, jak i aromacie.
Nie ma dwóch zdań - to nalweka dla cierpliwych. Od wrzucenia do słoja pierwszych owców do degustacji upływa ok. roku.
Ratafia to nic innego jak owoce sezonowe zmieszane z cukrem i alkoholem. Nie ma na świecie dwóch identycznych, bo każdy użyje innych owoców i w innych proporcjach. Do pewnego stopnia jest jak bigos na winie - co się nawinie pod rękę, to do słoja. W mojej ratafii są i truskawki, i różne jagody (i te leśne, wild blueberries, i te zwykłe blueberries), i maliny, i jeżyny, i czereśnie, i porzeczki i wiele innych owców. Najwięcej jednak aromatu dodały śliwki. Uważam, że dzięki nim ratafia wiele zyskała zarówno na smaku, jak i aromacie.
Nie ma dwóch zdań - to nalweka dla cierpliwych. Od wrzucenia do słoja pierwszych owców do degustacji upływa ok. roku.
October 09, 2015
Papryka faszerowana
To inny sposób na faszerowane papryki. Teraz, jesienią pełno jest wszędzie papryk - najróżniejszych, najpięknieszych, a co najważniejsze aromatycznych. Zwykle faszerowałam paprykę nadzieniem takim jak do gołąbków - czyli mięsem mielonym zmieszanym z ryżem. W tym jednak przypadku, nadzieniem była drobno pokrojona polędwica wieprzowa usmażona z grzybami i warzywami. Całość dopełnia ser pleśniowy, który po upieczeniu nabiera delikatności i nie przeszkadza nawet tym, którzy za nim nie przepadają.
October 08, 2015
Krewetki z makaronem
To chyba najbardziej lubiana w naszym domu wersja krewetek - smażone od razu z makaronem. Proste, choć smakowite danie. Nie zdarzyło się jeszcze by nie było na nie chętnych. Zasadniczo krewetki szykuje się dokładnie tak samo jak w tym przepisie, tyle, że pod koniec po prostu dodaje się makaron i podsmaża go wraz z krewetkami, przez co nabierze on smaku z krewetek. Taki podsmażony makaron najbardziej smakuje, gdy się lekko "przypiecze" i zrobi chrupiący.
October 04, 2015
Patisony lub cukinie w sosie curry
Przyznam, że takiej ilości patisonów to już dawno nie zjadłam. A wszystko dlatego, że zobaczyłam przepis na dynię w sosie curry. Fotografia prezentująca potrawkę wyglądała super zachęcająco, ale po wczytaniu się w szczególy przepisu uznałam, że choć warto spróbować to danie, to na pewno nie zaszkodzą mu zmiany - przede wszystkim dlatego, że nie przepadam za dynią. No może poza dynią w postaci zupy. A i mleczko kokosowe nie bardzo mi pasowało, choć oczywiście można nim zastąpić śmietanę w wegańskiej wersji tej potrawy - ja zdecydowanie wolę jednak śmietanę. I tak właśnie powstało danie w praktycznie nowej odsłonie. Można je jeść nawet tylko z ryżem albo jako dodatek do innych potraw. Soczewica naturalnie zagęszcza sos i nadaje mu ciekawy smak. Ładny pomarańczowy kolor sosu uzyskujemy dzięki curry i pomidorom. Dla smaku można opcjonalnie dodać również kremowej zupy paprykowej, o ile ją mamy.
October 03, 2015
Kruche ciasto z jeżynami i pianką budyniową
Długo mnie mogłam przekonać się do tego ciasta. Myśl o wlewaniu oleju do pianki napawała mnie ... co tu dużo mówić - odrazą. A wszystko dlatego, że bardzo nie lubię ciężkich ciast z piankami i kremami. Jednak z namową skusiłam się zaryzykować. Ciasto znikało z talerza błyskawicznie, a i mnie smakowało na tyle, by upiec je kolejny raz. I to nie jeden. Przepis ten pochodzi oryginalnie z blogu Moje wypieki, gdzie go pierwszy raz zobaczyłam i gdzie czytając dziesiątki komentarzy postanowiłam zaryzykować. Dotarł do mnie również i rodzinną drogą, z równie pochlebnymi rekomendacjami i zachętami do spróbowania. W oryginalnym przepisie są maliny, a nie jeżyny, ale nie ma to większego znaczenia, których owoców użyjemy, bo w każdym przypadku ciasto jest dobre.
September 30, 2015
Sałatka Teresy
Zimą brakuje mi letnich smaków. Cóż z tego, że nawet zimą w sklepach można kupić owoce i warzywa znane kiedyś jako sezonowe. Ani truskawki, maliny, jeżyny, ani ogórki, pomidory czy papryka nie mają już tego smaku lata i dojrzewania na krzaczkach czy drzewach, bo zrywane są znacznie wcześniej, by nie padły w transporcie. Lokalne warzywa i owoce sezonowe mają zupełnie inny smak - dojrzewały tak jak powinny i kuszą już swoją wonią; smak zaś to magia - jak określiła Julcia. I ma rację. Kiedy pojawiają się lokalne owoce, nikt nie chce już nawet spojrzeć w stronę tych długodystansowych. Próbuję więc zachować ten smak lata w słoikach. Tym razem sałatka, z przepisu Teresy, ogromnie zachwalana i polecana mi podczas pobytu w Polsce.
September 29, 2015
Ogórki na zupę
Gotowe ogórki na zupę - niby nic, a cieszą, zwłaszcza, że potem zrobienie ogórkowej nie wymaga dużo czasu. Po sezonie ogórków, w domu nazbierało się sporo zakiszonych ogórków. Część z nich została zachowana na zimowe miesiące w całości - przydadzą się do chrupania w całości, do sałatek, do past. A że często ogórki i tak lądują w zupie, to pozostałe zostały przerobione od razu na przecier.
September 28, 2015
Bułeczki śniadaniowe
Nic nie zastąpi świeżych bułeczek na śniadanie. Z oczywistych względów nie mamy jak wyskoczyć rano po świeże kajzerki - bo też i dokąd. Pozostają więc albo bagietka z French Bakery albo bułeczki własnego wypieku. U nas co prawda są one bardziej sobotnimi bułeczkami lunchowymi niż bułeczkami śniadaniowymi, ale zdarza się, że piekę je bardzo późnym wieczorem w dni powszednie, by użyć ich na śniadanie i szkolny lunch. Nie są co prawda ciepłe, tak że masło się na nich rozpływa, ale też dobre. A o to przecież chodzi.
September 22, 2015
Drożdżówki z jagodami
Na zakończenie letniego sezonu jagodowego zrobiłam drożdźówki z jagodami. Po serii jagodzianek przydała się odmiana. Drożdżówki mają tę zaletę, że więcej można rozkoszować się ciastem. A to też ma swój urok. Co ciekawe, takie drożdżówki znane są wśród moich znajomych pochodzenia słowiańskiego jako kołaczki i zachwalane pod niebiosa jako jeden ze smakołyków dzieciństwa, robiony kiedyś przez ich babcie. Wraz z odejściem babć, odeszły i kołaczki. Pozostały tylko wspomnienia - pewnie nieco wyidealizowane wraz z upływem lat. Zabawne jest też i to, że znajomi ci wcale nie spieszą się do tego, by zrobić samemu kołaczki, bowiem pamiętają iż ich babciom zajmowało to sporo czasu, a drożdżówki te były robione na specjalne okazje. A przynajmniej na niedziele.
September 20, 2015
Papryka marynowana
Paprykę lubię, ale nie szaleję za nią. Ale za to papryka marynowana to jest to! Dobrą paprykę marynowaną mogłabym jeść na słoiki. Ostatnio na bazarku w Redmond poszalałam i kupiłam różne rodzaje papryki - głównie z myślą o marynowaniu. Znalazły się wśród nich zwykłe papryki (bell), i te węgierskie (gypsy) i takie jak mini dynie. Jędrne i pachnące. Dokładnie takie jakie są potrzebne na marynowanie. Papryka z tego przepisu - nie chwaląc się - wychodzi absolutnie rewelacyjna. Taka jak powinna być - miękka, a jednocześnie krucha. I idealna smakowo. Kiedy już otworzę zimą słoik, to jest mi ciężko poprzestać na jedym kawałeczki papryki. I wtedy obiecuję sobie, że w następnym roku zrobię jej więcej, bym już nie musiała się szczypać czy też kryć z podjadaniem jej.
September 18, 2015
#3 Podróże kulinarne - tym razem Włochy!
Po włoskiej dzielnicy w San Francisco, przyszedł czas na Włochy. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu na nie, bo raptem trzy dni. Rzecz jasna, nie sposób obejrzeć Włochy w tak krótkim czasie. Ale warto pojechać choćby i tylko na trzy dni i zacząć zwiedzać. I tak właśnie traktowałam naszą wycieczkę - jako pierwszą - jak mam nadzieję - z wielu wycieczek do Włoch.
Subscribe to:
Posts (Atom)